Głową w mur...
W środowe popołudnie, a raczej w „Pucharową środę” jak to się mówi w żargonie piłkarskim, przyszło się naszej drużynie z mierzyć w 15 kolejce ligi Orlików z drużyną BKS Sarmacja II Będzin. Na stadionie Sarmacji pogoda była wyśmienita, słoneczko świeciło, boisko przygotowane …największe na jakim do tej pory mogliśmy grać.
Wszyscy zawodnicy zjechali się tuż po godzinie 16:00. Krótka odprawa, podanie składu, rozgrzewka. Nastroje pozytywne… moja pewność, że po dwóch porażkach z drużynami z pierwszej trójki, po dzisiejszym meczu zdobędziemy trzy punkty z autsajderem naszej grupy. Nikt o porażce nawet nie myślał.
Od początku spotkania chcieliśmy dominować na placu gry. Atakowaliśmy raz za razem przejmując piłkę czy to prawym czy lewym skrzydłem. Do pola karnego dochodziliśmy bez większego problemu, niestety im bliżej bramki tym było coraz gorzej. Jakby ktoś postawił pole siłowe, które rozbrajało nasze ataki. Gospodarze albo skutecznie blokowali, albo mieli ogromne szczęście gdy piłka mijała ich bramkę. Większość czasu spędziliśmy na połowie przeciwnika. Niestety brakowało zdecydowanego wykończenia. Kacper Szmyl oddał kilka strzałów z tego prawie wszystko tuz obok zewnętrznej strony słupka. Bramkę próbowali strzelić również Michał Skałka, Szymek Dyk, Igor Szlachetka. Mati Kulig po składnej akcji trójkowej trafia w bramkarza. Nie wchodziło nam nic… strzelaliśmy jak „Myśliwy ślepakami” lub po niezłej imprezie :) . Zawodnicy Sarmacji Sami w pierwszej połowie mieli zaledwie dwa kontrataki po którym raz wybronił Kacper a raz ich napastnik niefortunnie się przewrócił. A nam w pierwszych 25 minutach zabrakło dosłownie tej „kropki nad i” czy „wisienki na torcie” 0:0 do przerwy.
Druga połowa to również próba naszych ataków od pierwszych minut. Nieraz jest tak że im bardziej się chce, tym jest coraz trudniej. W 36 minucie Sarmacja wyprowadza jeden z nielicznych ataków. Na prawym skrzydle zostają związani trzej nasi gracze, podanie do środka pola, strzał i piłka wpada przy prawym słupku do siatki… 1:0 dla Sarmacji!!! :(. Po stracie dalej próbujemy atakować , niestety bez pomysłu, ze stratami, kończąc na obrońcach lub nie trafiając w bramkę. Odkrywamy się coraz bardziej… BKS wyprowadza kontratak lewym skrzydłem podanie do wchodzącego zawodnika środkiem, strzał na pustaka, a tu poprzeczka i cudem nie przegrywamy wyżej.
Jak to w sporcie bywa, nic nie jest pewne. Można być faworytem w meczu piłkarskim, ale ten kto zdobędzie więcej bramek wygrywa mecz. Wczoraj to Sarmacja miała „Dzień Konia”, to był ich dzień, to w końcu oni przełamali złą passe, wygrywając pierwszy mecz w tym sezonie. To Oni strzelili o jedną bramkę więcej, a w tym meczu wystarczyło strzelić jedną bramkę aby zdobyć trzy punkty. Ostatecznie przegrywamy 1:0…
Wieczorem oglądając półfinał Ligi Mistrzów, cieszyłem się gdy Juve strzelało gola Wielkiemu Realowi. Patrząc na mecz Realu, jakbym widział naszych chłopaków kilka godzin wcześniej. Galaktikos chcieli zagrać w finale LM, dla wielu kibiców byli faworytami, jednak tego wieczoru im też brakowało szczecią, dokładności… tej „Kropki nad i” czy „Wisienki na torcie”
W sobotę gramy derby z Górnikiem… niczego nie mogę być już pewny… Ale zawsze będę WIERZYŁ w umiejętności NASZEJ DRUZYNY.
KB
Komentarze