„Wiara w zwycięstwo”

„Wiara w zwycięstwo”

Pierwszy weekend października, cudowna słoneczna pogoda, przed nami mecz z Orbitą Bukowno z którą nigdy nie wygraliśmy w sparingach czy w rozgrywkach. A po ostatniej dotkliwej porażce kluczowe będzie nastawienie do gry. Na odprawie przed meczem na początku zdałem pytanie „Czy czujecie się słabsi od zawodników Orbity”? - oczekiwałem szczerej odpowiedzi.. Większość odpowiedziała, że nie… ale padła również odpowiedział - „może trochę” … zapytałem – „to po co wychodzisz na boisko… zakładając przed meczem, że jesteś gorszy, obniżasz swoje możliwości na podjęcie walki, a tym samym na zwycięstwo” … Wiedziałem, że jeśli uwierzą, że mogą wygrać, bo umiejętności im nie brakuje – oraz zastosują się to kilku wskazówek to są w stanie powalczyć o wygraną.

Rozpoczęło się… pierwsza zaatakowała Orbita, jednak dzielnie stawiamy opór i nie pozwalamy na wiele… Od samego początku aktywny był nasz Kapitan Kulig oraz reszta zespołu. W drugiej minucie Kulig mógł strzelić pierwszego gola jednak, przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. W piątej minucie groźnie z wolnego uderzył Domin. Dwie minuty później Maks wyłuskał piłkę od obrońcy, ruszył w kierunku bramki z piłką i trafił w bramkarza… Widać było że Orbita ma problemy w utrzymaniu się przy piłce, próbuje atakować, jednak dobrze gramy w defensywie i nie pozwalamy na wykończenie akcji. W 15 minucie rozpoczynamy od bramki, Mati Jura podaje do Domina, Orbita mocno naciska naszych zawodników… Domin zgrywa do Jury, ten nie wiedząc co zrobić pod wysokim pressingiem podaję do zawodnika orbity, który wykorzystuje prezent i przegrywamy 0:1… Na szczęście nie robimy z tego tragedii i walczymy dalej… W 19 minucie, aut dla Orbity, zawodnik wyrzuca piłkę, Mati Jura idealnie kryje, uderza piłkę w powietrzu wewnętrzna częścią stopy na Kuliga, ten wychodzi sam na sam z bramkarzem pozostawiając obrońców za sobą, uderza obok golkipera i mamy 1:1… Obie ekipy dzielnie walczą… w 26 minucie Domin wyrzuca pikę z autu, pomocnik Orbity gubi piłkę, którą przejmuje Kulig, mija jednego i drugiego obrońcę - strzela - niestety znów w bramkarza… jednak kilkanaście sekund później się rehabilituje. Do rzutu rożnego podchodzi Kacper Szmyl, daje znak do rozegrania… idealnie posyła górną piłkę, a wchodzący Kulig dokłada głowę i mamy 2:1… „Ależ brama” – usłyszałem na trybunach. W ostatnich sekundach przed przerwą super interwencją popisał się Kacper Wieliczko…

Do przerwy nic się nie zmienia… w przerwie jak zawsze mobilizacja, musimy grać dalej według ustaleń z pierwszej połowy.

Druga część meczu rozpoczynamy od ponownego naporu zawodników Orbity… w 33 minucie akcja na połowie Orbity, Kulig kiwa się z obrońcami, piłkę przejmuje Tomek, zagrywa do Kuliga, ten strzela i bramkarz znów broni… momentalnie akcja przenosi się na nasza połowę… Domin fauluje wracając na pozycję… rzut wolny ok. 18m – silne uderzenie pomocnika Orbity i po rękawicach Kacpra piłka wpada do bramki 2:2… niespełna minutę później nasz kapitan zostaje faulowany na połowie Orbity… sam ustawia piłkę, odległość ok. 20 metrów… rozbieg i przepiękne uderzenie w okienko bramki 3:2… Przez kolejne kilka minut walka z jednej i z drugiej strony o stworzenie sobie sytuacji bramkowej… w 40 minucie akcja Orbity, piłkę przejmuje Kacper Szmyl, zagrywa prostopadle do Kuliga, piłkę przejmuje obrońca Gości, jednak Mati Kulig nie daje za wygraną i naciska obrońcę, piłką przejmuje Domin, podaje do Maksa, ten do Kuliga, który robi to co powinien - a mianowicie, przyjmuje piłkę, podnosi głowę i strzela obok bramkarza na 4:2!!! Na 12 minut przed końcem Orbita strzela na 4:3… na środku boiska daje się ograć Mati Jura… piłkę przejmuje Kulig, który ją traci… pomocnik Orbity przejmuje piłkę, wbiega w pole karne i nie daje szans Kacprowi.

Do końca sprawa wygranej pozostaje otwarta. W 51 minucie… Kulig ponownie wychodzi sam na sam z bramkarzem… ale tym razem strzela w poprzeczkę… w 55 minucie Pomocnik Orbity mija trzech naszych zawodników… wbiega w pole karne i ufffff…. trafia w słupek… Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry mamy rzut roży… do piłki jak zawsze podchodzi Kacper Szmyl, ustawia, patrzy i strzela pięknego „ROGALA” bezpośrednio z narożnika… po chwili tonie w objęciach kolegów z drużyny…

Ostatni gwizdek sędziego i po raz pierwszy wygrywamy z drużyną Orbity Bukowno 5:3… Cała drużyna Silesii zasługuje na pochwałę… najpierw uwierzyli, że mogą wygrać z silną ekipą, a później tego dokonali… zostawiając na boisku mnóstwo sił i zaangażowania… oczywiście, gdyby nie fenomenalna forma Mateusza Kuliga, który praktycznie był wszędzie gdzie miał być na boisku, który wykorzystywał podania swoich kolegów, który „wziął na plecy ciężar gry”, który pomagał w trudnych chwilach drużynie - to mogło by być inaczej… ale od czego jest KAPITAN… Nawet trener Orbity powiedział do niego po meczu „miałeś dzisiaj dzień Konia”… Myślę, że od początku wierzył że możemy wygrać, a za nim uwierzyli pozostali z DRUŻYNY… wielki szacun dla WSZYSTKICH

cały mecz do obejrzenia pod linkiem, dzięki uprzejmości strony orbity...

KB

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości